Następnego dnia wstaliśmy o godzinie 6.00. Poranna toaleta odbyła się w łazience na stacji paliw. Wypiliśmy po małej kawce i ruszyliśmy dalej drogą numer 5 w kierunku Szeged skąd do granicy z Serbią już tylko przysłowiowy rzut beretem. Po drodze w niewielkiej wiosce odbywały się zawody w powożeniu bryczkami, zatrzymaliśmy się na jakiś czas aby obejrzeć. Miejscowość Szeged jest ostatnim większym miastem przed granicą. Nic nadzwyczajnego, krótki postój w mieście na uzupełnienie zapasów żywności, głównie wody mineralnej. W tej części Węgier już temperatura daje znać o sobie.